Reklama

Remont kuchni kaflowej „z wodą”

Kaflowa kuchenka z wymiennikiem wodnym, zwanym „podkową”, to popularne rozwiązanie grzewcze w starych domach, szczególnie na wsi. Takie domy nadal są zamieszkiwane albo często użytkowane jako domy rekreacyjne.
Remont kuchni kaflowej „z wodą”
Kuchnia La Nordica Extraflame, Sierra

Stosunkowo niewielkie domy i takie też wymagania cieplne, jak również wielopokoleniowe rodziny, gdzie zawsze był w domu ktoś do „podkładania” szczapek do paleniska, oraz dostęp to lokalnego paliwa, czyli drewna, sprawiały, że do dzisiaj jest to często spotykany system grzewczy. O ile w przypadku pieców kaflowych trafiają się nawet ceramiczne perełki, to kuchenki kaflowe na wsiach zwykle wykonywane były z tanich materiałów. Do tego jeśli były intensywnie eksploatowane (a zwykle były), to mamy obecnie do czynienia z urządzeniami wymagającymi mniejszego lub większego remontu. Pikanterii sprawie dodaje jeszcze „woda”, co oznacza kolejne wyzwania. Ilość postów na różnych kominkowych forach świadczy o tym, że wiele osób chce te kuchenki remontować i nadal eksploatować. Jednak czy anonimowo wysłane „ratuj!” na forum zawsze musi oznaczać alert dla zduna? Czy w każdej sytuacji jest on w stanie pomóc? Czy remont starej kuchni „z wodą” zawsze jest opłacalny? Czy modernizować starą kuchnię kaflową, której część wężownicy wodnej się zużyła, czy burzyć, stawiać na nowo, a może szukać innego rozwiązania? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Zależy od tego, ile na remont mamy pieniędzy, a może to być nawet dwadzieścia tysięcy złotych (cena z Podlasia). Istotny będzie wynik audytu wykonanego na miejscu przez zduna, a nie tylko wysłany post ze zdjęciem. Internet to bardzo fajna sprawa, ale w przypadku robót zduńskich liczą się fakty, realia. Jeżeli mamy budżet obfity, to stawiamy na nowo, możliwe że z nowymi rozwiązaniami instalacyjnymi. Można też skorzystać z coraz szerszej oferty fabrycznych kuchenek (angielki, westfalki) produkowanych również z wymiennikiem wodnym, które nawet spełniają wymagania Ekoprojektu! Jeżeli nadal chcemy pozostać przy starej kuchence, to o tym będzie poniżej.

Przede wszystkim należy ocenić, co jest do naprawy. Osprzęt kuchni? Fugi? Pojedyncze kafle? To zawsze można wymienić, bez problemu. Jeżeli przecieka wężownica ,,centralnej wody użytkowej’’ (podkowa, cegiełka, możliwe inne nazwy), to robota dla hydraulika i zduna. Możliwe są jej różne wymiary i moce, zależy ile czego trzeba nagrzać, bo można zasilić albo zbiornik wodny (bojler) albo od 4 do 12 kaloryferów. Tak, bo możemy mieć centralne ogrzewanie z kuchni kaflowej, ciepłą wodę, a nawet i to, i to jednocześnie, jak mamy taki kaprys. Dobry hydraulik rozprowadzi nam wodę, jak zechcemy, a zdun po nim z reguły popoprawia kafle (bo hydraulik z ogromnym kluczem często nie patrzy, co robi, i może coś uszkodzić, ale nie da się inaczej, po to jest zdun na koniec). Dla naszego przemyślenia i orientacji dobrze jest zapoznać się z prostymi schematami rozprowadzenia tej ,,ciepłej wody użytkowej’’, żeby wiedzieć i mieć w wyobraźni to, co chcemy mieć w domu. Celowo nie mówię o łączeniu tego z panelami słonecznymi czy czymś jeszcze, ale to jest też możliwe poprzez kilkusetlitrowy zasobnik ciepłej wody – ogólnie mówiąc, jesteśmy ograniczeni tylko naszą wyobraźnią.

Jeszcze pytanie – skąd to wszystko wziąć? Są jeszcze firmy robiące piece centralnego ogrzewania, są prywatni spawacze – ktoś tę wężownicę (albo dwie, jedna do centralnego ogrzewania, druga do ciepłej wody) zrobi. Niestety, szaleństwo ekologów i wprowadzanie zakazów palenia w piecach bardzo nam tę sprawę utrudnia, ale nie uniemożliwia. Są hydraulicy, są zduni, jest to komu zrobić.

Czy jest to trudne? Wręcz przeciwnie – aby się dostać do cieknącej wężownicy, wystarczy tylko po prostu podnieść płytę z fajerkami do góry i mamy dostęp do wszystkiego, nieczęsto wychodzą komplikacje. Hydraulik ma swobodny dostęp do złączek wężownicy, odkręca starą, przykręca nową, i już. Jeżeli naruszy jakieś kafle, to zdun to posprząta, położy płytę z fajerkami na miejsce, i już. Trudniej jest, gdy mamy w piecu większy wkład do centralnego ogrzewania, wtedy z reguły demontuje się więcej kafli, wyciąga stary wkład, może coś niecoś przerabia i stawia się te kafle na nowo – to też zrobi zdun. Nic tu nie jest problemem, jesteśmy ograniczeni tylko, jak wspomniałem, budżetem i wyobraźnią. Przy okazji takiej przeróbki możemy też coś naprawić w wyglądzie pieca, dać nową fugę, która nie będzie odpadać, może nowe drzwiczki, może coś innego – to nie problem. 

Wniosek pierwszy: remont kuchni, szczególnie tej z „wodą”, to praca dla profesjonalisty, więc rozmawiać należy z inwestorem, aby nie szukał kogoś przypadkowego lub sam nie rozgrzebywał roboty. 

Wniosek drugi: zwykle okazuje się, że pracy jest więcej, niż wyglądało to na początku, na jakieś materiały trzeba czekać, więc nie zawsze udaje się wykonać nawet pozornie prostą naprawę „w biegu”. Należy też bezwzględnie zwrócić uwagę na stan przewodu kominowego, bez którego przecież nawet najstaranniej odnowione urządzenie grzewcze będzie do niczego. A zadowolony klient jest w naszym interesie.

Wniosek trzeci: solidny audyt, uczciwa wycena zapobiegną późniejszym problemom z inwestorem, zaskoczonym czasem trwania lub kosztami remontu. Czasami lepiej nie przyjąć zlecania, niż wpaść w takie kłopoty.

A tak ogólnie, jeśli to tylko możliwe, warto zachować stare kuchenki kaflowe, bo to jest nie tylko źródło ciepła i możliwość gotowania w domu, ale także fragment naszej polskiej kultury grzewczej.

 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama