Dla szeroko rozumianej branży urządzeń i instalacji grzewczych oraz producentów i sprzedawców paliw, drewna i pelletu jesień to czas bardzo intensywnej pracy. Należy się z tego cieszyć, ale warto znaleźć też chwilę, aby samemu lub w branżowym gronie przemyśleć kilka spraw i może... próbować coś zmienić. Poniżej kilka propozycji:
1. Polacy, w każdym razie znaczna ich część, żyją całkiem dobrze i są w stanie płacić rachunki za wygodne, niemal bezobsługowe ciepło. Z pewnością nie w głowie im poszukiwanie leśniczego, wędrówki po lesie w poszukiwaniu sągu drewna, jego transport, rozładunek, a potem porąbanie i składowanie drzewnego paliwa oraz codzienne palenie w piecu.
Wyszukanie i zakup drewna na internetowych platformach ogłoszeniowych jest ryzykowne i dla wielu zbyt skomplikowane w porównaniu z przelewam za gaz czy prąd. Grupa użytkowników wygodnego ogrzewania, jakim są pompy ciepła, będzie się więc powiększała. Jednak trudno wyobrazić sobie spotkanie towarzyskie przy najlepszej nawet pompie ciepła. Również w przypadku braku prądu pompa domu nie ogrzeje. Może więc zamiast walczyć z pompami ciepła, co wielu kominkarzy i zdunów wciąż praktykuje, może lepiej proponować dobre towarzystwo piecyka, kominka, pieca oraz przyjemność i bezpieczeństwo cieplne, jakie tylko one zagwarantują?
2. Może warto zaprzestać opowieści o „piecu babuni”, który – podobnie jak „kartki na cukier lub mięso ” – młodym pokoleniom Polaków nic nie mówi. Tak było 2-3 pokolenia temu, ale nowoczesne babcie jeżdżą samochodem, mają smartfony i konta na facebooku, a w domu centralne ogrzewanie systemowe. Co nie oznacza, że kafle, piece, zduni mają zniknąć! Piec kaflowy dzisiaj, w czasach masowej produkcji, to wciąż atrakcyjne rękodzieło, tworzone na każdym etapie powstawania przez wysokiej klasy fachowców. Promujmy zatem piece kaflowe, ale przedstawiane w sposób bardziej pasujący do XXI wieku.
3. Prosty, ale funkcjonalny piecyk wolno stojący nie wiadomo czemu wciąż zwany jest w Polsce „kozą”. Był kiedyś podstawowym ogrzewaniem w biednych, robotniczych domach. Dzisiaj jednak hodowla kóz to wysoko wyspecjalizowana gałąź rolnictwa, a kozie mleko i sery to wcale nie oznaka biedy, a raczej drogie produkty prozdrowotne. Na dodatek piecyki obecnie to nie tylko proste, pospawane lub odlane z żeliwa pudełka, ale urządzenia spełniające wysokie wymagania ekologiczne i estetyczne, dodatkowo coraz większa ich liczba posiada wyrafinowaną elektronikę, a niektóre to wręcz dzieła sztuki użytkowej. Zatem czy nie czas skończyć z tą archaiczną „kozą”?
4. Co wybrać? Dylematów potencjalny inwestor ma wiele. Pomocą w wyborze powinni służyć fachowcy z firm kominkowych. I tutaj, niestety, zamiast rzetelnych informacji, które racjonalny wybór wspomogą, bardzo często usłyszeć można opinie dyskredytujące rozwiązania i urządzenia, których konkretny sprzedawca nie posiada. Zduni opluwają proste i tanie piecyki. Sprzedawca – podobno najlepszych na świecie – żeliwnych urządzeń opluwa polskiej produkcji „blaszaki”. A sprzedawcy całkiem niezłych polskich kotłów na pellet negują niemieckie i chińskie pompy ciepła. Tak ogólnie, nie bo nie. Równocześnie jednak sami mają niemieckie samochody, chińskie chipy w sterownikach swoich kotłów, smartfony, a nawet… majtki!
Na dłuższą metę marketing negatywny jest jedną z najgorszych form sprzedaży. Więcej uśmiechu, luzu i uszanowania dla kolegów z branży. Klient i tak wybierze to, co mu pasuje, albo to, co jest... tanie.
5. Wybór drewna czy pelletu oraz urządzeń grzewczych na te paliwa nie jest usłany różami. Nie można dać się zwieść informacjom o wielkim udziale kotłów na pellet w programie „Czyste Powietrze”, bo przy 7-, 8-krotnym spadku liczby wniosków, nie jest powód do trwałej radości. Odnawialne drewno ma wciąż wielu wrogów, nie tylko wśród lokalnych radnych, ale nawet na wysokich szczeblach władzy i obawiam się, że kryją się oni nawet w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Jak to się dzieje, że cały czas dotuje się węgiel, gaz, prąd, a nawet elektryczne rowery, preferuje się pompy ciepła, a ekologiczne drewno i pellety nie mogą doczekać się chociaż preferencyjnej stawki VAT? Obecna opozycja miała wiele lat, aby coś zrobić, jednak nie zrobili nic. Aktualna władza chociaż z branżą rozmawia, to chyba jej nie słucha, bo wciąż majstruje po swojemu, a program „Czyste Powietrze” to najlepszy przykład, jak można skomplikować proste sprawy i wprowadzić chaos.
Lepiej nie czekać aż „ktoś” to zrobi. Dobrze, że myślisz o sobie i o swojej firmie, ale to za mało! Taka sytuacja wymaga jedności i wspólnych działań CAŁEJ BRANŻY, wszystkich organizacji.
Podałem tylko kilka przykładów, gdzie być może warto „coś zmienić”. To tylko „piątka Hawajskiego”, ale na podstawie osobistych obserwacji każdy może stworzyć własną listę i przedyskutować ją z kolegami z branży. Nie mówcie tylko, że nic zmieniać nie potrzeba!