CIEPŁE SŁÓWKA: Luksus się pali!

Podobno wolny rynek sam się reguluje. W każdym razie tak pisano kiedyś w podręcznikach ekonomii kapitalizmu. Jednak kapitalizm, z jakim w początkach XXI wieku - czyli dzisiaj - mamy do czynienia, wymknął się z ram uniwersyteckich skryptów. Ba, pogubili się w tym nawet ekonomiści – nobliści...
CIEPŁE SŁÓWKA: Luksus się pali!

 

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu KOMINKI.ORG


Produkt firmy z Londynu projektowany jest w Sydney, finansowany jest przez inwestora z Nowego Jorku, wykonywany w Szanghaju, księgowany w Delhi, transportowany przez linie lotnicze z Kataru do Moskwy, gdzie trafia do finalnego nabywcy, który zamówił go przez Internet i za niego zapłacił kartą płatniczą wydaną w Wiedniu, a transfer pieniędzy odbywa się do banku na Cyprze. Uff, czy ktoś rozwiąże taką łamigłówkę?
Więc nic nie powinno stać na przeszkodzie swobodnego przepływu towarów i na obniżaniu ich ceny... Jednak kilka wyjątków obserwuję od jakiegoś czasu.
Zastanawiam się dlaczego ciągle za 3 nożyki do golenia pewnej firmy, której produkty są podobno najlepsze dla mężczyzny, zapłacić muszę równowartość bezprzewodowego czajnika elektrycznego, radio-budzika czy nawet kompletu 3 garnków! Co w tych paru paskach metalu zatopionych w tworzywo jest takiego, że kosztują więcej niż bilet lotniczy tanich linii do Londynu!
Podobnie wygląda sprawa końcówek elektrycznych szczotek do zębów. O tym, że elektryczna szczoteczka skuteczniej czyści niż tradycyjna, wiemy z reklam. Po zakupieniu zestawu nasza radość trwa do momentu zużycia wirującej końcówki. Końcówki są wymienne, jednak okazuje się, że paczuszka 2-3 plastikowych końcówek o rozmiarach długopisu to koszt niemal... patrz wyżej.
Drukarki atramentowe potrafią dzisiaj cuda, podobno nawet falsyfikaty banknotów o jakości oryginału można na nich wykonywać. Drukarki atramentowe są tanie jak przysłowiowy barszcz. Po wydrukowaniu pewnej ilości stron musimy wymienić pojemniki z tuszem. I tutaj okazuje się, że zestaw potrafi kosztować więcej niż drukarka! Masowo pojawiają się ,,produkty zastępcze”, jednak większość drukarek sprytnie potrafi nie rozpoznać takiego intruza i odmówić współpracy. Chciałeś tanio drukować - figę wydrukujesz!
Lista pewnie jest znacznie dłuższa jednak ja od razu przejdę do hasła na ,,k”, czyli do interesujących nas kominków. Wszystko było jasne dopóki w grę wchodziły jednostkowo i ręcznie wykonywane paleniska, w małym rzemieślniczym warsztacie. Jednak produkuje się dzisiaj wkłady i piece w wielkich halach, niemal jak samochody. Często firma kominkowa to dwie-trzy odległe o wiele kilometrów zakłady produkcyjne i setki zatrudnionych na 3 zmiany ludzi.
Jaki jest powód, by produkowany praktycznie taśmowo, projektowany na komputerze, wycinany laserem, spawany robotem i malowany w kabinie wkład kominkowy kosztował więcej niż 10 telewizorów 32LCD? Co sprawia, że kominkowa szyba o przeciętnych wymiarach kosztuje drożej niż kompletna płyta ceramiczna do kuchenki z czterema polami grzewczymi i sterowaniem? A przecież płyta kuchenki i szkło kominkowe to niemal ta sama grupa w sensie technologicznym?
No dobrze, kominek to towar luksusowy, więc nabywca płaci swego rodzaju podatek od luksusu... Tylko dlaczego ten luksus można nabyć niemal w każdym sklepie żelaznym czy nawet supermarkecie? Torebki Louis Vitton lub butów Louboutin i zegarka Rolex tak się nie kupuje!
A więc kominek to luksus czy towar masowy? Często tzw. salony kominkowe oferują go w asortymencie i sposobie eksponowania godnym towaru w Biedronce! Co to więc za luksus?
Ja wcale nie podcinam gałęzi, na której siedzi cała branża kominkowa, ale staram się zrozumieć tok myślenia przeciętnego klienta, który zagubiony w gmatwaninie produktów zwykle nie znajduje wiarygodnego wyjaśnienia swoich wątpliwości, a to co słyszy od sprzedawców w firmie kominkowej, teksty o ,,kominkowych mercedesach”, wcale nie pasują ani do aktualnego stanu czcigodnej marki samochodów, ani do tego co widzi. Bo jak można znaleźć odpowiedź w firmie, gdzie na  paletach i regałach stoi dosłownie wszystko w czym można palić, od A do Z? Nie ma więc co się dziwić, że coraz częściej klient wybiera produkt tani, bo odnosi wrażenie, że tym sposobem zrobi ”lepszy” interes. Nie zawsze jest on faktycznie lepszy, ale niech ktoś spróbuje wytłumaczyć, że jest inaczej?
A więc palić w luksusie czy też nie? Czy to raczej luksus się pali! Ratować go czy nie, oto jest pytanie?

Wh


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama