Reklama

Czy grozi nam "gorąca wojna" Ameryka vs Europa

Od czasu gdy w styczniu 2025 Donald Trump po raz kolejny został prezydentem USA, świat wkroczył w okres niepewności. Już kilka pierwszych dni tej prezydentury zaowocowało chaotycznymi ruchami, które mają uczynić Amerykę znowu wielką.
Czy grozi nam "gorąca wojna" Ameryka vs Europa
Piecyk Encore amerykańskiej marki Vermont Castings

„Make America great again” oznacza teraz albo negację wszystkiego, co nie pochodzi z jednego z 50 stanów USA, albo karne obciążanie wysokimi cłami produktów pochodzących z Azji lub Europy. Zagrożone sankcjami są europejskie sery, wina, kosmetyki, stal i samochody. Nasuwać się mogą pytania, czy tak agresywne podejście do międzynarodowej wymiany zagrozić może również europejskiej branży kominkowej? Czy europejskie urządzenia kominkowe znikną z amerykańskiego rynku? A może amerykańskie produkty, piecyki i kominki zagrożą producentom europejskim? Czy Europa przeżyje bez kominków zza oceanu? 

Więcej artykułów o kominkach znajdziesz w kategorii KOMINKI 

Aby ocenić zagrożenia nie tylko dla producentów europejskich, ale głównie dla nas, finalnych nabywców, warto spojrzeć bliżej na to, co ciekawego za oceanem działo się „w kominkach ” i jak wygląda tam obecna sytuacja. 

 

Piecyk Franklina -  Pennsylvania Stove

Benjamin Franklin był nie tylko jednym z założycieli Stanów Zjednoczonych, ale też filozofem i również płodnym wynalazcą, który wymyślił m.in. piorunochron czy okulary dwuogniskowe. W branży kominkowej jest jednak najbardziej znany jego piecyk żeliwny, pochodzący z roku 1742. Piecyk, który dzisiaj nazywany jest „piecykiem Franklina” (Franklin stove), początkowo nazywał się Pennsylvania Stove i w zasadzie był otwartym paleniskiem. Co istotne, wykonywany był z żeliwnych odlewów, a jego charakterystycznym rozwiązaniem było „syfonowe”, od dołu do góry, wyprowadzenie spalin. Było to istotną zaletą, gdy palono intensywnie, jednak w przypadku mniejszego ognia piecyk miał tendencję do zadymiania. 

Piec Franklina, Franklin Stove
Godin, model Colonial 3126 (Franklin stove)

 

Piecyk podlegał wielu ewolucjom mniejszym i większym, a propagatorem wielu z nich był sam Franklin. Piecyk Franklina z biegiem czasu z paleniska otwartego stał się piecykiem z zamkniętym paleniskiem, od wielu lat również z przeszklonymi harmonijkowo zamykanymi drzwiczkami. W takiej wersji trafiał też na europejski, a nawet na polski rynek. Dzisiaj popularność piecyka Franklina jest raczej znikoma, bo na rynku, nawet amerykańskim, jest duży wybór nowszej generacji urządzeń spełniających wymogi EPA (amerykańskie ministerstwo środowiska). Ponadto w Europie od 2022 roku obowiązuje Ecodesign, więc szanse na zakup nowego „Franklina” są raczej zerowe i pozostaje mu rola zasłużonego dla kultury ogniowej zabytku. 

 

Frank Lloyd Wright i jego Fallingwater

Frank Lloyd Wright (1867-1959) to amerykański architekt modernistyczny, który był prekursorem architektury organicznej, wkomponowanej w otoczenie i zespolonej z naturą. Wright wyznaczył na dziesięciolecia standardy zarówno dla budynków, jak i dla wnętrz. Połączył salon z kuchnią, co było wówczas bardzo odważnym ruchem w aranżacji wnętrz, a kominki w domach zaprojektowanych przez niego były zawsze ważnym, zwykle centralnym elementem. Minimalistyczne, zintegrowane z architekturą domu kominki Wrighta imponują do dzisiaj. Najlepszym przykładem jest Fallingwater, dom, który wyprzedził epokę, a powstał w roku 1935 nad wodospadem w Pennsylwani. Obecnie jest to muzeum, podobnie jak osiedle zaprojektowane przez Wrighta w Oak Park pod Chicago. Jeśli nie mamy pomysłu na dom czy kominek, warto sięgnąć po inspirację do portfolio Franka Lloyda Wrighta.

 

Kominek Frank Loyd Wright, rys. Natalia Przesmycka

 

Jerry Whitfield i jego piecyk na pellet 

Inżynier, specjalista od silników lotniczych w fabryce Boeing w Seattle, na prośbę grupy producentów pelletów w roku 1983 opracował piecyk na granulat drzewny. Piecyk sam pobierał i dozował granulat zmagazynowany w zasobniku, a spalanie odbywało się automatycznie, przez wiele godzin. Była to zdecydowana przewaga nad piecykiem opalanym ręcznie dokładanymi szczapkami drewna. Aby zrealizować projekt, warsztat w Lynnwood, Washington szybko przeobraził się w PYRO INDUSTRIES (firma istniała do roku 1999).

W roku 1984 piecyk został pokazany na targach w Reno w Nevadzie i w ciągu 4 targowych dni zostało złożonych 1000 zamówień. Tak zaczęła się kariera amerykańska i światowa tego urządzenia grzewczego. Mimo obiecującego startu, mimo wielu działających w USA producentów, poziom techniczny i estetyczny obecnie produkowanych w USA piecyków bardzo odbiega od tego, co proponują europejscy producenci. W Europie piecyki pelletowe produkowane są w wielu krajach, a liderem są Włochy, gdzie w szczytowym okresie popularności sprzedawano ich ponad 300.000 rocznie! Piecyki pelletowe kilku europejskich producentów trafiają na rynek amerykański i są tam bardzo cenione za rozwiązania techniczne i estetyczne. Dr Jerry Whitfield za swój wynalazek otrzymał SUPERPŁOMIEŃ Świata Kominków.

 

Dr Lawrence Deker Winiarski i jego piec rakietowy 

Dr Lawrence Deker Winiarski (1940-2021), czyli po prostu Larry Winiarski, przez wiele lat był dyrektorem technicznym Aprovecho Reaserch Center w Oregonie i tam też opracował piec, który głównie miał być przeznaczony do użytku w krajach „trzeciego świata”. Zaprojektowany przez niego piec miał zastąpić prymitywne paleniska domowe, przez które cierpieli ludzie z powodu generowanego smogu i dymu.

Piec rakietowy. Projekt i realizacja Kamin Massa, Fot. Adi Segal

Zasada pracy rocket stove opiera się na tej, która była wykorzystywana przez rzymskie hypokausty. Zaizolowana pionowa komora spalania, paliwo dostarczane w niewielkich ilościach oraz duży dopływ powietrza dają efekt kompletnego spalania drewna i bardzo wysoką temperaturę. Larry Winiarski ze swoim wynalazkiem jeździł po świecie i promował w praktyce budowę tych tanich i prostych, a jednocześnie efektywnych i „czystych” urządzeń. W roku 2015 trafił również do Polski, kraju swoich przodków, gdzie w Warszawie prowadził warsztaty budowy pieców rakietowych przygotowane przez Roberta Błaszczyka. Piece rakietowe, z założenia proste i tanie oraz niezwykle efektywne, mają swoich licznych zwolenników nie tylko w USA, ale również w Polsce.

 

Od starej beczki do pieca

Takie rzeczy mogą być tylko w Ameryce! Stare beczki zamiast wyrzucać na składowiska odpadów, można przerobić na... piec. Wystarczy w dnie typowej 55 galonowej (200 litrów) beczki wyciąć otwór i zaopatrzyć w drzwiczki, potem wyciąć otwór „kominowy’ i zamontować tam króciec. Tak przygotowaną beczkę ustawia się poziomo na jakiejś formie nóżek, Po przyłączeniu do komina, zrobieniu prostego wyłożenia dna paleniska cegiełką lub nawet piaskiem, wrzucamy drewno do środka i… palimy. Jeśli mamy używane beczki, wystarczy dokupić, nawet na Amazonie, zestaw „adaptacyjny” zawierający niezbędne drzwiczki, króćce i nóżki. Jeśli nie mamy beczki, nic straconego, bo pod tym samym adresem już za $100 kupimy cały komplet Barrel Stove, a za $200 nawet zestaw z... dwiema beczkami. Ta druga beczka, ustawiona również poziomo nad beczką-paleniskiem służy jako dodatkowy wymiennik i pozwala na większy odzysk ciepła. Barrel stove są głównie wykorzystywane do ogrzewania warsztatów i innych półotwartych pomieszczeń.

Tak jak wspomniałem, takie rzeczy mogą być tylko w Ameryce, bo mimo dość ostrych wymagań EPA w stosunku do produktów fabrycznych, to federalne i stanowe prawo jest tam niezwykle łagodne dla majsterkowiczów, którzy we własnym garażu sami budują dziwne drogowe pojazdy czy właśnie piece. Ta wolność ma swoje poważne zalety gospodarcze, ponieważ wiele firm, nawet Apple, też w garażu zaczynało swoją działalność.

 

Gazowe ciepło po amerykańsku – z europejskim rodowodem

Drill Baby, drill! Duży może więcej, więc Ameryka wydobywa ropę i gaz na potęgę, wycofuje się z międzynarodowych ustaleń ekologicznych i nie ogląda się na resztę świata. Mimo że w posiadanych zasobach jest dopiero na miejscu piątym, to właśnie Ameryka ma największe wydobycie gazu na świecie. Gaz ziemny i LPG (z udziałem 39%) jest bardzo popularnym paliwem na terenie USA. Gaz jest głównym paliwem w amerykańskich elektrowniach, jak i w amerykańskich domach, gdzie służy nie tylko do gotowania posiłków, ale i do ogrzewania. A jak gaz w domu, to czemu nie... kominek gazowy? Jest wielu amerykańskich producentów kominków, a każdy z nich ma w ofercie gazowe kominki i piecyki. W większości są to marki zupełnie w Europie nieznane, jak KINGSMAN, MONESSEN, MAJESTIC, SUPERIOR, REGENCY czy ENGLANDER. Wiele z tych firm oferuje obecnie również pompy ciepła, ponieważ coraz trudniej bez tych urządzeń mówić o ogrzewaniu współczesnych domów samymi kominkami.

piecyk wolnostojący, kominek
Na górze po lewej stornie Jøtul, GF 200 DV, po prawej stronie Nobis, Round. Na dole po lewej stronie Vermont Castings, model Encore, na dole po prawej stronie Ortal / Miro Les Foyers,  Clear 200 RS. 

 

W Europie i w Polsce znana jest w zasadzie tylko marka ORTAL, producent designerskich gazowych kominków z Columbus w Ohio. Celowo pomijam marki znane w Europie: NAPOLEON czy PACIFIC ENERGY, ponieważ są to producenci z 51 stanu według Trumpa, czyli z Kanady. Pierwsza firma jest z Ontario, a druga z Brytyjskiej Kolumbii. Warto jeszcze wspomnieć o fabryce, jaką belgijski STÛV ma w Quebec. Ale dylematów co do pochodzenia tutaj w końcu nie ma, a cła za produkty z kraju klonowego liścia nam nie grożą. Chociaż to wydaje się mało prawdopodobne, to pionierem gazowych kominków w USA był... norweski Jøtul. Może nie czysto norweski, bo importowane od lat 70. XX wieku produkty z Norwegii doczekały się w roku 1980 amerykańskiego oddziału w stanie Maine, gdzie produkowanych jest wiele modeli zarówno na drewno, jak i na gaz właśnie. Od 2005 roku produkcja odbywa się tam w nowych halach, na dwie zmiany, a zatrudnionych jest 75 osób. Roczna sprzedaż amerykańskich Jøtuli to około 17.000 sztuk. Natomiast nawiązując do reklamowego hasła: „Ciepło Ameryki”, ma ono norweski, europejski rodowód.

 

Zduństwo odporne na cła i politykę

Kaflowe piece i kuchnie cieszą się wielkim powodzeniem wśród starszych i młodszych Polaków. Zduni są miejscowi, jest ich na tyle wielu, że zrzeszyli się aż w trzech cechach, a są przecież jeszcze ci „niezrzeszeni”. Kafle do polskich realizacji pochodzą głównie z polskich kaflarni. Niekiedy tylko polski rynek urozmaica ceramika piecowa z Czech, Austrii, Niemiec czy Ukrainy. Jeśli chodzi o resztę naszego kontynentu, to Austria jest zdecydowanie „mekką zduństwa”. Na rok przed dotarciem Kolumba do Ameryki, w roku 1491, powstała w Austrii, w Steyr, pierwsza kaflarnia, która pod nazwą Sommerhuber istnieje do dzisiaj. Właśnie Austria to centrum produkcji doskonałej ceramiki oraz wszelkich materiałów koniecznych do budowy pieców. KOV (stowarzyszenie austriackich zdunów) bardzo dba o „nadbudowę”, popularyzując zduństwo w każdej formie. Sąsiednie Niemcy mają też wielu bardzo profesjonalnych zdunów i kilka doskonałych kaflarni. Również Węgry, Francja czy Skandynawia. Czy zatem można obawiać się wpływu zachowania Trumpa na europejskie zduństwo? Czy zaatakują nas kafle i zduni z Teksasu czy Arizony? Póki co jest raczej odwrotnie. Manson znaczy zdun, a zduni są oczywiście również w Ameryce, bo mamy świat, który był (dotąd w każdym razie) otwarty na przepływy ludzi i towarów. Jednak zainteresowanie zduństwem jest również wśród młodszej grupy osób. Zdunów może nie ma tysiące, ale jest ich na tyle dużo, że powstało nawet stowarzyszenie o nazwie Masonry Heater Association of North America (MHA), liczące kilkudziesięciu członków. Pośród niech jest wielu z Kanady. Tak, tak, Mr. Trump! 

Czytelnikom Świata Kominków znana jest Jessica Steinhäuser, zdunka z... Kanady. To kobieta, która projektuje kaflowe piece, komiki, kuchnie oraz zwykle sama wykonuje kafle, z których buduje wspaniałe urządzenia w całej Ameryce. Znowu w Kanadzie, w Courtenay w Kolumbii Brytyjskiej, pracuje Carl Sidl, zdun, który w swoich pracach wykorzystuje głównie materiały i ceramikę z Austrii (no bo skąd?). W jego ręce trafiają też paleniska Kaschutz, w których swój wkład ma też krakowski Cebud.

kuchnia kaflowa, piec kaflowy, piec i kuchnia kaflowa,Stone House Kachelöfen Jessica Steinhäuser
Po lewej stronie realizacja Stone House Kachelöfen Jessica Steinhäuser, po prawej stronie autorka. 

 

Zatem czy amerykańsko-europejska wojna gospodarcza, jaką rozpoczął obecny prezydent USA, Donald Trump, w jakiś sposób może wpłynąć na nasz europejski i polski rynek kominkowy? Obawy przed zalaniem starego kontynentu przez tanie wkłady, piecyki czy kafle z USA są raczej wątpliwe. To, co miało do Europy dotrzeć, już dotarło. Były stylowe piecyki Vermont Castings, są atrakcyjne grille Napoleon. W przypadku piecyków pelletowych mamy obecnie do czynienia z rynkiem tak bogatym w atrakcyjne wyroby made in Europe, że trudno byłoby znaleźć chętnych na modele produkowane w USA. Nawet z powodów estetycznych, bo mamy chyba nieco inne wyczucie piękna, oraz ze względu na konieczność spełniania wymogów Ekoprojektu, bo póki co amerykańskie regulacje EPA odbiegają od tych obowiązujących w Europie. Jedynym problemem wydaje się być możliwe ograniczenie eksportu do USA kominkowych produktów z Europy. Dla niektórych producentów może nie jest to rynek strategiczny, ale ważny, oraz gdzie zainwestowali w promocję produktów i ich certyfikację sporo czasu i pieniędzy.

Jednak to zmartwienie producentów, a my, Europejczycy, my, Polacy, możemy nie martwić się, że wojna gospodarcza Ameryki z Europą przeniesie się na kominkową strefę. Bez kominków z Ameryki damy sobie doskonale radę. Chociaż Ameryka, jak napisałem wyżej, też miała swój wkład w rozwój kominkowej branży, to teraz raczej my, Europa, mamy więcej do zaoferowania. Również polscy producenci mają sporo do zaoferowania, o czym można się przekonać, odwiedzając któryś z polskich kominkowych salonów. Gorąca wojna? 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama