Reklama
News will be here

Design piecyków na pellety

Piecyki na pelety są coraz bardziej popularne. Nie wymagające takiej obsługi jak urządzenia na drewno, często sterowalne przy pomocy telefonu komórkowego dają większe możliwości a i jeśli chodzi o estetykę w tej grupie znajduje się coraz więcej ciekawych propozycji, które mogą stać się prawdziwą ozdobą wnętrza.
Design piecyków na pellety
Designerski piec pelletowy, Ravelli

Piecyki na pelety są coraz bardziej popularne. Nie wymagające takiej obsługi jak urządzenia na drewno, często sterowalne przy pomocy telefonu komórkowego dają większe możliwości a i jeśli chodzi o estetykę w tej grupie znajduje się coraz więcej ciekawych propozycji, które mogą stać się prawdziwą ozdobą wnętrza.

Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w dziale PIECYKI.

Na początek prostota

Wszystko zaczyna się od malutkich, prostych piecyków z podstawowymi funkcjami, dostępnymi w prostym wykończeniu stalowym lub w kilku kolorach ceramiki. Ich zasobniki na pelety nie są duże, ale pozwalają na pracę przez co najmniej kilka, kilkanaście godzin.

Piece klasy średniej

Wyższy etap rozwoju reprezentują piece klasy średniej, o większym potencjale grzewczym i pojemnikach na pelety wystarczających na kilka dni pracy, sterowane na odległość, o starannie dopracowanych kształtach. To na nich głównie koncentruje się uwaga producentów i w tej grupie można najszybciej zaobserwować postęp, jaki zachodzi w branży. Często jest to widoczne już po wzornictwie.

piecyk wolno stojący na pellet
piecyk na pellet Thermorossi

Popularne kształty piecyków

Jednym z modnych jest aktualnie kształt nawiązujący do iPhona. Są też formy nawiązujące do klasycznych mebli. Przede wszystkim zaś wszyscy dopracowali system spalania tak, by płomień peletowego ognia był nie tylko Eko, ale i jak najbardziej atrakcyjny. A jeśli już mamy ładny płomień, to wypada go jakoś pokazać. Więc oprócz pieców z płaskimi i lekko zaokrąglonymi, ale coraz większymi szybami, są też piecyki z szybami narożnymi.

Piece tzw. korytarzowe

Pozostając dalej przy wzornictwie, już bardzo liczną grupę stanowią piece tzw. korytarzowe. Są to piecyki o bardzo małej głębokości, rzędu 25–30 cm, pozwalającej na ustawianie w miejscach, w których piec o standardowej głębokości ponad 50 cm po prostu by nie pasował. Ale są na tyle zgrabne, że nie tylko w korytarzach czy w zabudowie bibliotecznej znajdują swoje miejsce.

Plusy ujemne kominka

Kominek w znanej powszechnie formie ma wiele zalet. Jeśli instalowany jest dla rekreacyjnego wykorzystania, trudno mu znaleźć konkurenta. Od czasu do czasu podrzucamy kilka polan, a w zamian mamy naturalny ogień z drewna, niepowtarzalny widok tańczących płomieni, szybko odczuwalne promieniujące ciepło. Kominek opalany drewnem ma jednak i poważne ograniczenia. W wielu sytuacjach ograniczenia te mogą być na tyle istotne, że powodować mogą nawet całkowitą rezygnację z jego zainstalowania. Poważnym problemem dla tych, którzy chcą wykorzystywać kominek do celów wyłącznie grzewczych, jest konieczność ręcznego uzupełniania paliwa. Taczka czy dwie drewnianych polan podawanych dość nieregularnie to dla intensywnie pracujących zadanie bardzo trudne do wykonania. Gorącego powietrza nie da się zmagazynować „na później”. Jednym z popularnych od wieków sposobów zatrzymania ciepła była akumulacja. Jednak coraz trudniej jest zmieścić tony szamotu i setki kafli we współczesnych domach, a małe piece kaflowe dobrze się czują tylko w bardzo niskoenergetycznych budynkach. Jedynie w paleniskach z płaszczem wodnym problem obsługowy można zmniejszyć, dodając zbiornik buforowy o dużej pojemności, bo nagrzana woda w zaizolowanym zbiorniku może utrzymywać ciepło nawet przez kilkadziesiąt godzin. Jeśli mówimy jedynie o dogrzewaniu, a urządzeniem do tego służącym będzie mały piecyk wolno stojący, to co kilka godzin należy dołożyć drewna do jego małego paleniska. Coraz częściej stosowana zwiększona akumulacja takiego piecyka załatwi nam co najwyżej problem dołożenia opału w nocy lub krótkiej nieobecności przez kilka godzin. Nie ma mowy o ogrzewaniu przez parę wolnych dni lub wyjazdu na zimowisko. Ktoś musi zostać w domu lub w firmie i palić, palić, palić. Albo należy zdecydować się na gaz czy prąd i w zamian za bezobsługowy komfort płacić wyższe rachunki. Coś za coś. Co jednak mają zrobić ci, którzy albo gazu nie mają, albo chcą się od niego uniezależnić, albo po prostu mają… „zielono w głowach”?

piec korytarzowy na pellet
piec korytarzowy MCZ/Wentor

Czy to jeszcze jest kominek?

Do dzisiaj pamiętam widok, gdy samolot schodził do lądowania w kanadyjskim Vancouver: wszędzie wokół widać wodę, góry i lasy, a przede wszystkim ogromne ilości spławianego wodą drewna i wieżowce miasta dosłownie z tego drewna wyrastające. Lasów jest tam do dzisiaj znacznie powyżej przeciętnej, a przemysł drzewny jest od dawna jedną z podstawowych dziedzin gospodarki w tamtym regionie. Granulowane odpady drzewne, czyli pellets (po polsku – pelety), w północno-zachodnich stanach USA i kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej znane było już w latach trzydziestych XX wieku, ale wykorzystywane były one głównie przemysłowo. Dopiero Jerry Whitfield, który przez wiele lat pracował jako inżynier w lotniczej fabryce Boeinga w Seattle, w roku 1973 zamiast kolejnego usprawnienia latających maszyn wymyślił… automatyczny piecyk na pelety. Niemal 10 lat zajęło doprowadzenie pomysłu do produkcji oraz jego popularyzacja, więc od lat osiemdziesiątych XX wieku można mówić o konsumenckim zastosowaniu pieca na pelety. Wbrew pozorom ma to urządzenie więcej wspólnego z precyzyjną konstrukcją lotniczą niż z kapryśnym kominkiem. Przetwarzanie granulek drzewnych na ciepło odbywa się z godną odrzutowca wydajnością, a czas uzupełniania paliwa ograniczony jest w zasadzie tylko pojemnością zasobnika na pelety. Co odróżnia piec na pelety od tego opalanego drewnem? Osoba nie zorientowana w temacie będzie miała trudności w odróżnieniu, bo z daleka te piecyki nie różnią się bardzo. Podstawową różnicę robi wsypywany do specjalnego zasobnika granulat drzewny zamiast polan drewna wkładanych bezpośrednio do paleniska. Podajnik ślimakowy transportuje porcję po porcji peletów do paleniska. Do paleniska nadmuchiwane jest też powietrze do spalania, zapalarka elektryczna rozgrzana do czerwoności (jak zapalniczka samochodowa) zapala paliwo, a kolejne porcje podawane są do paleniska tak często, jak szybko wypalana jest porcja poprzednia i jakiej ilości ciepła oczekujemy. Więcej ciepła, to większe zużycie paliwa. Wentylator chłodzi zmagazynowane pelety, by na skutek zbyt wysokiej temperatury nie nastąpił samozapłon zmagazynowanego paliwa. Przekrój odprowadzenia spalin z paleniska peletowego to zwykle 80 mm, a doprowadzenia powietrza do spalania około 50 mm. Często ma to formę jednej współosiowej rury (rura w rurze). Jest to zdecydowanie mniej niż w przypadku kominka na drewno. Tak w dużym skrócie funkcjonuje najprostszy piec na pelety. Elektronika, która pojawiła się w kolejnych generacjach, pozwala na znacznie więcej. Przede wszystkim proces spalania może być bardzo precyzyjnie sterowany w zależności od parametrów budynku, warunków zewnętrznych i oczekiwań użytkownika.

piec na pellet
piecyk na pellet Edilkamin

Parametry spalania mogą być dostosowane do jakości granulatu. Nad pracą urządzenia można mieć zdalną kontrolę za pomocą pilota, telefonu komórkowego, internetu. Nawet serwisant obsługujący piec w wielu przypadkach może zajrzeć w głąb pamięci urządzenia, by wyszukać przyczyny nieprawidłowej pracy lub awarii. A więc ideał? Niestety nie, w każdym razie nie w przypadku modeli z pierwszych lat. Dopiero jakieś 10 lat od upublicznienia pomysłu doszło do produkcji na skalę przemysłową w USA i Kanadzie, a kolejnych paru lat potrzeba było, by piecyki na pelety trafiły do Europy. Import i europejska produkcja natrafiały na opory. Europejskim urzędnikom trudno było zakwalifikować nowe rozwiązanie… Nawet paliwo trzeba było importować zza oceanu w pierwszych latach. Potem były problemy z unifikacją i jakością peletów. Paleniska peletowe mają swój lotniczy rodowód, są precyzyjne i po prostu często nie tylko dymią, jak prastary kominek, ale wręcz odmawiają współpracy z paliwem złej jakości. Trzeba też przyznać, że estetyka piecyków peletowych w pierwszych latach była dość… egzotyczna, a ich elektryczne akcesoria produkowały hałas godny samolotu! Na dodatek płomień ze spalania granulatu był mało atrakcyjny dla miłośników palenia drewnem. Jednak czas wszystko zmienia i wiele z tych rad straciło aktualność.

Włoska robota

Poza innowacyjnie nastawionymi firmami Wodtke z Niemiec oraz Rika z Austrii w zasadzie nikt w Europie nie dostrzegł potencjału tkwiącego w granulacie drzewnym. Nikt, poza firmami włoskimi! To, co stało się na włoskim rynku, powinno być przedmiotem edukacji we wszystkich szkołach biznesu na świecie! Od wielu lat obserwuję europejski rynek kominków na pelety i wciąż jestem pod wrażeniem tego, co potrafią Włosi. Wielkie firmy kominkowe w swoich halach produkcyjnych znalazły moce produkcyjne, by poszerzyć gamę o piece na pelety. W uzupełnieniu powstało wiele małych, niemal rzemieślniczych firm koncentrujących się wyłącznie na urządzeniach peletowych. A do tego powstała długa lista firm kooperantów dostarczających komponenty do budowy piecyków i ich instalacji. W efekcie tych wszystkich działań jedynie w roku 2014 w Europie sprzedano około 500 tys. sztuk pieców na pelety, a z tej liczby aż 300 tys. sztuk trafiło do włoskich domów! Z niewielkimi odchyleniami tak dzieje się w Italii od lat i to praktycznie bez wspomagania państwowymi dotacjami. Włosi pokochali peletowe piecyki, a woreczki peletów do nich można kupić na każdej stacji benzynowej lub w specjalnych „peletomatach”, przez całą dobę. Kilka lat temu mimo dużej ilości sprzedawanych urządzeń włoskie piecyki wydawały mi się zwyczajnie nudne i nijakie. Gdy swoimi wrażeniami podzieliłem się z szefem sprzedaży jednej z wielkich firm, ten tylko uśmiechnął się i poprosił o cierpliwość. Faktycznie, już kilka miesięcy później zobaczyłem fantastyczne kształty nowej generacji peletowych piecyków. I to nie tylko we wspomnianej firmie, ale praktycznie u wszystkich włoskich producentów. Aktualnie trudno narzekać na „braki” w asortymencie. Wszystko zaczyna się od malutkich, prostych piecyków z podstawowymi funkcjami, dostępnymi w prostym wykończeniu stalowym lub w kilku kolorach ceramiki. Ich zasobniki na pelety nie są duże, ale pozwalają na pracę przez co najmniej kilka, kilkanaście godzin. 

piec wolno stojący na pellet
piecyk na pellet La Nordica

Wyższy etap rozwoju reprezentują piece klasy średniej, o większym potencjale grzewczym i pojemnikach na pelety wystarczających na kilka dni pracy, sterowane na odległość, o starannie dopracowanych kształtach. To na nich głównie koncentruje się uwaga producentów i w tej grupie można najszybciej zaobserwować postęp, jaki zachodzi w branży. Często jest to widoczne już po wzornictwie. Jednym z modnych jest aktualnie kształt nawiązujący do iPhona. Są też formy nawiązujące do klasycznych mebli. Przede wszystkim zaś wszyscy dopracowali system spalania tak, by płomień peletowego ognia był nie tylko Eko, ale i jak najbardziej atrakcyjny. A jeśli już mamy ładny płomień, to wypada go jakoś pokazać. Więc oprócz pieców z płaskimi i lekko zaokrąglonymi, ale coraz większymi szybami, są też piecyki z szybami narożnymi. Pozostając dalej przy wzornictwie, już bardzo liczną grupę stanowią piece tzw. korytarzowe. Są to piecyki o bardzo małej głębokości, rzędu 25–30 cm, pozwalającej na ustawianie w miejscach, w których piec o standardowej głębokości ponad 50 cm po prostu by nie pasował. Ale są na tyle zgrabne, że nie tylko w korytarzach czy w zabudowie bibliotecznej znajdują swoje miejsce. Jeśli chodzi o technikę, to zasadnicza dla potencjalnych klientów jest informacja, że oprócz typowych „powietrznych” modeli, które ogrzewają punktowo, można też znaleźć piece z możliwością rozprowadzenia nagrzanego powietrza również do kilku innych pomieszczeń. To zdecydowanie rozszerza możliwość zastosowań. Jednak prawdziwy przełom to dostępność wielu piecyków w opcji zwanej po włosku „termo” lub „idro”, czyli z wymiennikiem wodnym. 

srebrny piec na pellet
piecyk na pellet MCZ/Wentor

Piecyk „wodny” potrafi również podgrzewać wodę użytkową. Taki piecyk to więc najprawdziwszy odpowiednik kotła centralnego ogrzewania. Kocioł c.o. w salonie? Lepiej do tego celu się nadaje niż opalane polanami drewna palenisko kominkowe. Jest to rozwiązanie na tyle skuteczne, że czasami na bazie eleganckich modeli budowane są skromniejsze i godne jedynie kotłowni opcje. To nie koniec włoskich peletowych propozycji. Jeśli chodzi o piecyki, wspomnieć jeszcze trzeba o modelach wyposażonych w mały piekarnik w górnej części. Podgrzewana i przeszklona strefa pozwala na upieczenie bułeczek, pizzy lub podgrzanie spaghetti czy lasagna. Mało tego, mamy już na rynku piecyki… kuchenne opalane peletami. Typowo włoskie podejście do sprawy. Cieszącą się dużym zainteresowaniem, nie tylko we Włoszech, wariacją peletowych palenisk, są kominkowe kasety, które umożliwiają przebudowę tradycyjnego otwartego paleniska na nowoczesne, peletowe. Do tego celu zwykle dopasowane jest podawanie granulatu na swego rodzaju wysuwanej „tacce”. Oprócz kaset przeznaczonych głównie do przebudowy kominków są też takie, z którymi zbudować można niemal „normalny” kominek. I to nawet w opcji z wymiennikiem wodnym, co daje możliwość ogrzewania całego domu i podgrzewania wody użytkowej. To opcja dla tych, którzy pomimo licznych zalet piecyka nadal marzą o kominku. Okazuje się, że nawet we Włoszech ich nie brakuje.

mały, wolno stojący piec na pellet
piecyk na pellet Defro Home

Co słychać u innych?

Wprawdzie podobno wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale my dajmy też szansę innym. Dotacje są motorem napędzającym rynek urządzeń na pelety w Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii czy Francji. Dzięki pomocy państwowej Francuzi w 2014 roku zdecydowali się zakupić 100 tys. pieców na pelety. Od samego początku pojawienia się w Europie idei peletowej niemiecka firma Wodtke zaangażowała się w produkcję urządzeń grzewczych i ich popularyzację. Oprócz doskonałej techniki peletowe piecyki Wodtke charakteryzuje też oryginalne i obdarzone wieloma nagrodami wzornictwo. Wcale nie gorzej mają się sprawy wzornictwa i techniki w austriackiej firmie Rika. Inni europejscy producenci branży kominkowej angażują się w pelety mniej intensywnie. Co nie oznacza, że czasami nie trafimy tutaj na prawdziwe „perełki”! Albo będą to wyjątkowo atrakcyjne, wysokie płomienie, albo rozwiązania pozwalające na przemienne palenie drewnem i peletami lub piecyki peletowe funkcjonujące zupełnie bez prądu. Jednak te wszystkie rozwiązania należy traktować raczej jako „ciekawostki” na tym specyficznym rynku. Inaczej należy spojrzeć na coraz częściej pojawiające się na europejskim rynku piecyki na pelety z… Chin. Do dzisiaj przedstawiciele chińskich producentów mają mało atrakcyjne stoiska na europejskich targach, lecz kilka lat temu wyglądało to znacznie gorzej, o ile wyglądało? Jednak uwzględniając ich możliwości, wcale się nie zdziwię, jeśli za parę lat również w domowych urządzeniach peletowych pojawi się istotna konkurencja z Azji. Wiele krajów Unii Europejskiej, nawet jeśli nie produkuje urządzeń, to dofinansowuje ich zakup, ponieważ piece na pelety są bezdyskusyjnie ogrzewaczami niezwykle efektywnymi i ekologicznymi, o śladowej emisji do atmosfery i równie nikłych pozostałościach spalania. Polacy jakoś nie mogą złapać odpowiedniego sposobu wsparcia ograniczenia emisji CO2 i rozwoju energetyki, a to przekłada się na śladowy rynek urządzeń. I to mimo poważnej produkcji paliwa w Polsce! Kilka lat temu ślady peletowe w naszym kraju były możliwe do zauważenia jedynie przez wytrawnych tropicieli, teraz nie tylko sprzedajemy trochę produktów z importu, ale produkujemy i eksportujemy paliwa oraz wytwarzamy atrakcyjne domowe urządzenia (Nebiolo, Koperfam), a nawet pokazujemy je w „jaskini lwa”, czyli na włoskich targach PROGETTO FUOCO w Weronie!

 

Nierozsądnie i mało romantycznie

Pierwszy raz napisałem o urządzeniach na pelety w pierwszym numerze Twojego Poradnika Budowlanego (obecnie Lubelski Poradnik Budowlany) w 1999 roku, bo Świat Kominków pojawił się dopiero 4 lata później. Potem, by poszerzać swoją znajomość tematu, co roku jeździłem na peletowe targi do Stuttgartu i do Bydgoszczy, odwiedzałem różne firmy, uczestniczyłem w licznych szkoleniach firmowych. Regularnie też pisaliśmy o peletowych rozwiązaniach w Świecie Kominków, by przygotować potencjalnych klientów i dać sygnał firmom… Po wielu latach posuchy coś się w końcu „w peletach” dzieje, ale ciągle idzie to bardzo wolno, jak wiele spraw w Polsce dotyczących budownictwa, środowiska i energetyki. Całą Europę Amerykę Północną, ba, cały niemal cywilizowany świat opanowała peletomania. Tysiące ton granulowanego paliwa jest wytwarzanych gdzie tylko się da i wędruje po świecie. Setki tysięcy pieców sprzedawanych jest w samej tylko Europie. Nawet powściągliwi z natury Brytyjczycy zaczynają pić swoją popołudniową herbatkę przy peletowym cieple. W paryskich ulicznych kawiarniach coraz częściej do ogrzewania zamiast gazowego ogrzewacza służy palenisko na pelety. My, Polacy, jesteśmy co do peletów mało zdecydowani, głupio ostrożni, a romantyzmu u nas nawet mniej niż u chłodnych Skandynawów! Jednak jestem optymistą i mam nadzieję, że jeszcze przed emeryturą doczekam się sensownej popularności peletowych pieców, bo są tego warte.

 

 

Witold Hawajski

redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"

 

 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama