PIECOBLOG: Po drodze do Nałęczowa

Zwyczajowo nasza droga powrotna z Nałęczowa do domu jest dłuższa niż droga dojazdowa. Każdego roku robimy sobie wycieczkę po okolicy Nałęczowa i Lublina i dzięki temu odwiedziłyśmy miejsca, do których zapewne nigdy byśmy się specjalnie nie wybrały.
PIECOBLOG: Po drodze do Nałęczowa
Nastrojowe wnętrza

Zwyczajowo nasza droga powrotna z Nałęczowa do domu jest dłuższa niż droga dojazdowa. Każdego roku robimy sobie wycieczkę po okolicy Nałęczowa i Lublina i dzięki temu odwiedziłyśmy miejsca (gustujemy w muzeach, które mają na ekspozycjach piece - to takie nasze skrzywione upodobanie), do których zapewne nigdy byśmy się specjalnie nie wybrały. 

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.

W tym roku wracaliśmy służbowym samochodem z kolegą, więc nasz program był bardziej zdyscyplinowany. Na chwilę „zajrzeliśmy” do Kazimierza n. Wisłą, aby zakupić pyszne, pszenne koguciki, bo muzea tutejsze odwiedzałyśmy w poprzednich latach i udałyśmy się w drogę powrotną. Szukaliśmy przy trasie E-7 lokali, w których znajdują się różne urządzenia grzewcze: piece, kominki, kuchnie... Wstąpiliśmy do kilku z nich po drodze, ale nie chcemy robić anty-reklamy miejsc, które nam nie przypadły do gustu… Zatrzymaliśmy się na przykład w jednym miejscu, żeby już po chwili stwierdzić (a każdy z naszej miał inne spostrzeżenia)… że kominek nijaki, porcje niewielkie… ceny wygórowane. Szybko zrezygnowaliśmy i jak się okazało dobrze, bo wkrótce trafiliśmy do restauracji GRÓD MAZOWIECKI w miejscowości Szymaki k. Płońska, gdzie ceny były umiarkowane, porcje ogromne, a oryginalny kamienno-ceglany kominek, stojący centralnie w sali restauracyjnej, natychmiast zajął naszą uwagę. Od razu wypatrzyłyśmy ciekawy element w ścianie frontowej nad paleniskiem - wbudowaną ogromną bryłę węgla kamiennego. Zajęłyśmy miejsca przy pierwszym wolnym stoliku usytuowanym możliwie najbliżej kominka, w którym płonął ogień. Oczekując na przygotowanie zamówionych dań mieliśmy możliwość obejrzenia całego lokalu urządzonego w malowniczym budynku dawnej stajni, jego ogródków letnich i zauroczyć się klimatem i nastrojem panującym dookoła. Po wyjściu na zewnątrz naszą uwagę zwróciły między innymi obrzeża chodnikowe, wykonane z jakichś elementów drewnianych, wyglądających jak belki więźby dachowej, czy jak podkłady kolejowe. Powstał spór, postawiliśmy o zakład i o wyjaśnienie poprosiliśmy pracowników obsługi. Ja oczywiście przegrałam, za co musiałam ufundować pudełko ptasiego mleczka, ale przy tej okazji mogłyśmy poznać uprzejmość i rzeczowość obsługi. Na koniec warto jedno zdanie dodać na temat zamówionego menu: przygotowane szybko, bardzo smaczne i z klasą. Wnioskujemy, że tam, gdzie piękne, duże kominki – tam też ludzie o pięknych charakterach i wielkim sercu.
 


Nastrojowe wnętrza

Magiczne zaułki Kazimierza

Zakupione koguty

Lokal wita nas!


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama